poniedziałek, 25 maja 2020

Trochę żółci z rana.




Wstałam skoro świt o 12, ale to tylko dlatego, ze napierdzielałam się słowotwórczo z jakaś miągwą na Fecebooku. Dziunia wpierniczyła się w dyskusje w śród fachowców i dopiero później zorientowałam się, że ona występuje jako podmiot i to wielce urażony, i że ktoś miedzy innymi o jej sytuacji gada. Nie personalnie oczywiście.
Wylała na mnie ściek za branżowy żart, który nie pojęła, bo NIE BYŁA TA OSOBA ZA KTÓRĄ SIĘ PODAWAŁA! Wszystko na zasadzie: bo znam kogoś kto się zna. Żeby było śmieszniej to byłam po jej stronie, mówiłam o technikach, ale ślepa furia waliła jak popadnie.
No głupi łeb. W związku z powyższym poprosiłam administratorkę aby mnie zbanowała (fakt, ze ostrzegała nas obie, ze emocje idą nie w ta stronę), bo po prostu dałam się wpuścić w gatkę z dyletantka w temacie. To tak jakby pacjent dyskutował z chirurgami jak maja go operować. Byłam grzeczna, żartowałam delikatnie, a kobita wyzwala mnie od prostaczek.

Wyrzucili nas obie na 24 h.:D

Ot, przygoda jak co dzień. Mnie bany już ani grzeją ani ziębią.

No to po tym jadzie idę umyć kły, żeby następnemu nie zawirusować. ;)


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz